Scenariusz Niniejsza strona jest scenariuszem danego filmu/odcinka. →Powrót do artykułu |
Mala: Ostrzegałam cię, Czkawko, że zdrada ma swoje konsekwencje.
Śledzik: No, porządna siekierka, panie Throk. Throk to imię czy nazwisko?
Throk: Grr...
Czkawka: Yy...
Mieczyk: Generalnie uważam, że przyjaźnie to rzecz fajna i ważna, ale idzie nam tutaj raczej jak po grudzie.
Szpadka: Po brudzie.
Mieczyk: Po brudnej grudzie.
Mala: Załatwić ich!
Czkawka: DOŚĆ! Macie rację, oszukano was, zgoda. Ale i nas oszukano, naprawdę. Viggo nas wykorzystał. Narobiliśmy zamieszania, on wykradł Eruptodona, ale my nic nie wiedzieliśmy! Nie działamy na polecenie Łowców, to nasi śmiertelni wrogowie.
Mala: Skradziono nam naszego boga. Nasza wioska zamieni się w popiół, a ty śmiesz szczuć mnie swoim czarnym smokiem?!
Czkawka: Cicho bądź, mordko. Chcemy wam pomóc. Znajdziemy waszego smoka, ocalimy go. Zostawię ci ludzi, pomogą okiełznać lawę.
Mala: Tylko najlepszych.
Czkawka: Heathera jest twarda, niejedno w życiu przeszła. A Mieczyk i Szpadka...
Mieczyk: O, a co my tu mamy... Uu, dmuchawka, to ja sobie... Uhm! Ee! Ale-ale kłuje! Struny pęka-ją... Tracę władzę w strunach, yy... Khy!
Szpadka: Hahaha! Łaa...
Mieczyk: Żyję.
Czkawka: No wiem, wygądają podejrzanie, ale natyrali się w życiu jak mało kto. Zaufaj nam. Nie zawiedziemy.
Mala: Przyjmę twoją propozycję pod jednym warunkiem: polecę z wami ratować Eruptodona.
Czkawka: Podobno nie latacie na smokach.
Mala: Zrobię wszystko, by ocalić Wielkiego Obrońcę. Jeśli zawiedziesz, zginiesz. Jeśli spróbujesz ucieczki, zginiesz. Jeśli nabiorę choć cienia-
Czkawka: To zginę. Zrozumiałem.
Mala: Szykujmy się do drogi.
Sączysmark: Na serio z nami leci? Zaburzy nam cały rytm!
Czkawka: Jaki rytm?
Mieczyk: Yhyy... Co się stało? Miałem jakiś dziwny sen, że zaszkodziłem sobie dmuchawką i straciłem władzę w strunach.
Heathera: Och, ruszcie się. Musimy coś zrobić z tą lawą.
Mieczyk: W strunach... władzę, khy!
Heathera: Thorze, dopomóż.
Throk: Nie zawiedziemy, o pani.
Czkawka: Polecisz ze mną i Szczerbatkiem. Na początek przeszuka- Och!
Astrid: Łowcy smoków!
Czkawka: Wszyscy w powietrze!
Sączysmark: Hakokieł, zabieramy się stąd! Ło!
Czkawka: Mala!
Sączysmark: Noo, kochani, bierzemy ją! A ty miałeś wątpliwości. No wiesz co...
Czkawka: Ech...
Astrid: Gdzie popłynęli? Mówić!
Łowca1: Viggo zabrał smoka na północ!
Czkawka: Gratuluję. Na smoki! Chodź, zapraszam.
Mala: Nie, zaczekaj, nie polecę z tobą, Czkawko. Wolę lecieć... z nim.
Sączysmark: A-ą... Hm. Hehehehe. Serio?
Czkawka: No, skoro sobie życzysz... Niezłe widoki, co?
Mala: O tak... O tak. Mmm. Tak. Hm.
Sączysmark: Ee, musi mnie pani tak ten? Stresuję się. Nie dotykać, proszę kawałek do tyłu.
Mala: Ograniczymy mięso, dołożymy parę sportów i będziesz idealny.
Sączysmark: Idealny, by co?
Mala: By zostać mym królem.
Sączysmark: Hooo, momento, momento. Czy ja usłyszałem "królem"? Sekunsia. Takim serio królem?
Mala: Jak głosi legenda, ten, który przyleci na moją wyspę z daleka i ocali mi życie w ogniu bitwy, stanie się moim królem. Sączysmarku, będziesz mi królem.
Sączysmark: Hohoho, ja cię Thorze, ale bomba! A Hakokieł słyszał? W końcu, w końcu ktoś mnie docenił! Co tam wódz! Sączysmark królem!! Jak się nazywa wasza wyspa?
Astrid: Mamy go!
Śledzik: Viggo porwał smoka i podróżuje bez obstawy? Hah, aż nie chce się wierzyć.
Czkawka: Dlatego ostrożnie. Na pewno coś kombinuje.
Viggo: Dziwnie zachowuje się zwierzę wyrwane ze swojego naturalnego środowiska. Z początku jest zdezorientowane i...
Ryker: Uch!
Viggo: ...Agresywne. Po jakimś czasie jednak bestia akceptuje swój los, przestaje usilnie polować na porywaczy i skupia się wyłącznie na przetrwaniu. A na końcu zamienia się po prostu w drogą zabawkę.
Ryker: Lepiej niech o siebie dba. Martwy niewiele będzie wart.
Viggo: Po kolei, braciszku, po kolei. Najpierw bestia wyświadczy nam przysługę. Tego to się biedny Czkawka nie spodziewa.
Czkawka: Trzymajcie się z tyłu. Coś tu śmierdzi. Mala, nie walczyłaś w powietrzu.
Mala: Przypominam, jeśli mnie zawiedziesz-
Czkawka: Spokojnie, pamiętam, zabijesz mnie.
Mala: Albo ja, albo zabije cię mój nowy król.
Sączysmark: Ha? Słyszałeś wyraźnie? Król Sączysmark!
Czkawka: Że co? Od kiedy to jesteś królem?
Sączysmark: W odróżnieniu, kolego, ktoś tu się na mnie wreszcie poznał. Nie obawiaj się. To będzie szybka, bezbolesna śmierć.
Czkawka: Wspaniale.
Sączysmark: Barani łeb.
Czkawka: Dobra, ludzie. Atakujemy, zanim nas zauważą.
Łowca2: Smoki! Atak!
Łowca3: Wszyscy do katapult! Łucznicy, zdjąć przywódcę!
Czkawka: Sprawdzę, co tam się dzieje. Kryjcie mnie!
Łowca3: Ognia!
Czkawka: Mordko, uważaj!
Astrid: Kolce! Bardzo ładnie, kochana.
Łowca3: Nie lenić się! Znowu atakują! Ognia!
Czkawka: Viggo i Rykera nie widać. Pewnie są pod pokładem.
Astrid: No to już, sprzątamy pokład!
Mala: Czkawka niesamowicie panuje nad smokiem.
Sączysmark: Ta? Ja wiem? Normalka, bez przesady.
Mala: Jaki balans, jaka gracja.
Sączysmark: Zgoda, ale pamiętasz, że to ja uratowałem ci życie, tak? Jak w tej waszej legendzie, co to... yy, no wiesz.
Mala: Łączy ich wyjątkowa więź. Poruszają się tak harmonijnie. Czysta magia.
Sączysmark: A wiesz, że on ma tylko jedną nogę?
Śledzik: Otwieraj paszczę, leci obiad! Szerzej... szerzej... Szerzej! W nogi! Łooo! Dobra, to teraz im pokażemy, mała!
Astrid: Ani kroku dalej!
Śledzik: Jak tylko się poruszą... Zjesz ich.
Czkawka: Będzie się działo, mordko. Idziemy pod pokład. Bądź czujna, oczy i uszy otwarte.
Astrid: Czkawka-
Czkawka: Nie bój się. Damy radę. Szukaliśmy wszędzie. Ani śladu Viggo i Eruptodona. Łowcy z wyspy znowu mieli nas wprowadzić w błąd.
Sączysmark: O, tak mi przykro, przyjacielu, ale po takiej wpadce... Cyt, cyt. Bardzo bym chciał, ale nic się nie da zrobić.
Mala: Muszę przyznać, że jestem w kropce. Z jednej strony twoja waleczność i gracja, z jaką poruszasz się na smoku... och, robią wrażenie. Z drugiej strony... Jest wyjście awaryjne. Nowy król ma prawo raz jeden ułaskawić skazańca, o ile tak mu podpowie serce.
Sączysmark: Tylko jeden akt łaski mam... Uu, nie wiem. Darować, nie darować, darować, nie darować...
Śledzik: Ee... Chyba mnie coś ominęło.
Astrid: Sączysmark jest królem?
Sączysmark: Hm. Myślę sobie, żeby jednak ułaskawić, tłuszcza będzie zachwycona - tłuszcza, czyli ci tutaj - ale z drugiej strony, czy król od razu powinien wykorzystywać jedyny akt? Muszę to przemyśleć.
Astrid: Niech król myśli szybciej, królu Smarku. Bo jak go nie ułaskawisz...
Sączysmark: Dobra, zgoda, okej. Ułaskawiam. Niech będzie. Ale masz być grzeczny i nie myśl sobie, że zaproszę cię na paradę. Bo będzie parada?
Mala: Jeśli sobie życzysz.
Sączysmark: Owszem, życzę sobie.
Czkawka: Słuchajcie, skoro Viggo wywiódł nas na północ, musiał się udać na południe. Mam nadzieję, że Heathera lepiej sobie radzi z lawą, niż my z naszym miłościwie panującym.
Obrońca Skrzydła1: Kopać, kopać!
Heathera: Szpicruta, więcej drzew!
Obrońcy Skrzydła: Tak! Udało się!
Mieczyk: Ty, spójrz na tych na dole.
Szpadka: Machają tu do nas jak do swoich wielkich wybawców!
Obrońcy Skrzydła: Nie! Nie zrzucajcie! Nie róbcie tego!
Mieczyk: Oto dzień bohaterów! Niech żyje Mieczyk Thorston.
Szpadka: Leci odsiecz!
Mieczyk: Juhu! O-oł...
Heathera: Dosyć już! Marsz do kąta. Ale już!
Szpadka: Co?!
Mieczyk: Sprzeciw, Wysoka Heathero. Ferować wyroki to możesz, ale jeno w swej jurysdykcji.
Heathera: Grr...
Mieczyk: Przystajemy jednak na krótką przerwę.
Czkawka: Mala, w porządku?
Mala: Tak, dziękuję.
Czkawka: Pewnie ci słabo. Wytrzymaj jeszcze trochę, niebawem lądujemy.
Mala: Słuchaj, on jest głodny.
Czkawka: Sączysmark? On jest zawsze głodny.
Mala: Nie, Eruptodon. Musi jeść lawę non stop. Inaczej umrze. Pamiętam, kiedy byłam mała, zastygł błogosławiony, lawodajny wulkan. Po paru godzinach Eruptodon był nieznośny. Umierał z głodu, osłabł, do tego stopnia, że nie był nawet w stanie latać. Wtedy modliliśmy się do boga lawy i nas wysłuchał, ale teraz...
Czkawka: Nie martw się. Viggo na pewno nie zagłodzi bestii na śmierć. No, sama powiedz, ile niby jest wart martwy smok? Ale dzięki, bo to dobry klucz. Będziemy szukać aktywnych wulkanów i znajdziemy smoka.
Mala: Gdyby to było takie proste. Eruptodon nie potrzebuje czynnego wulkanu. Jego apetyt jest nienasycony, a potrzeby tak ogromne, że dopóty będzie napierał nawet na uśpiony wulkan, póki nie doprowadzi do eksplozji.
Śledzik: Uśpiony wulkan? Tak się składa, że na Końcu Świata mamy jeden uśpiony wulkan!
Czkawka: Klasyczny ruch w Szponach i Toporach. Viggo chce użyć smoka, by zniszczyć naszą wyspę!
Łowcy: Szykujemy się, panowie!
Ryker: Spokojnie, bez nerwów. O tak. Dobry smok.
Łowca1: Poleciał!
Viggo: O tak. Lubię, kiedy wszystko idzie po mojej myśli.
Ryker: To się jeszcze okaże. Się okaże.
Mieczyk: Yhm. Wiesz co, a ja się założę, że nasz kolejny pomysł byłby genialny.
Szpadka: Genialny i skuteczny, ten nasz kolejny pomysł.
Mieczyk: Prawda? Cóżby to mogło być?
Heathera: Nie damy rady. Lawa pochłonie wioskę. Tak mi przykro.
Throk: Gr...Aaa!
Mieczyk: Brzydki ruch.
Szpadka: Żeby sadzać gwiazdy na ławce rezerwowych?
Mieczyk: Dziewucha jedna. Dziewucha. Dajcie spokój. Nie mam ochoty się bawić.
Szpadka: Powiedział "dajcie spokój"!
Obrońcy Skrzydła: Tak! Juhu!
Mieczyk: Wyrwani z paszczy porażki!
Szpadka: Niech żyje zwycięstwo!
Mieczyk: Łooł, Mieczyk się oddala.
Czkawka: Dobra, lecimy najkrótszą drogą. Przetniemy sobie wyspę i...
Śledzik: Ee, Czkawka?
Czkawka: Co znowu?
Śledzik: A to, że ja bym niczego nie przecinał!
Czkawka: Dlaczego?
Śledzik: A widzisz to, co ja?
Czkawka: Atakują! No to może naokoło?
Śledzik: To też chyba niewiele da!
Łowcy: Do katapult! Strzelać!
Sączysmark: Mają straszną przewagę!
Czkawka: Aaach! Myśl!
Astrid: Czkawka!
Łowcy: Atakować!
Viggo: Zaskoczeni i spanikowani. Koniec jest bliski, bracie.
Czkawka: Mam pomysł! Lecimy jak najbliżej statków, pędem!
Sączysmark: Że jak najbliżej - co?!
Czkawka: Zaufaj mi.
Śledzik: Jestem dumny, że mam tak przebiegłego przyjaciela.
Viggo: Ha! Sprytnie, bardzo sprytnie.
Ryker: Bracie, czy wszystko w porządku?
Viggo: Ach!
Astrid: Zabawimy się!
Czkawka: Astrid!
Astrid: Aaa!
Viggo: Proszę, jednego stracili. Nie sforsują własnej linii obrony. Tak się uzbroiłeś, mały, że nigdy się nie pokonasz.
Astrid: Dzięki, Śledzik. Dobra, lecimy mała.
Mala: Czkawka, kurczy się czas!
Sączysmark: Balista nas załatwi! Astrid budowała. To samobójstwo, a ja muszę dbać o swoje królestwo!
Czkawka: My też, wyobraź sobie. Nie tylko ty. Skupcie się. Plan wygląda następująco.
Viggo: I kolejny jeździec w odwrocie. Smutne dość, że tak się wszystko kończy.
Astrid: Nie dadzą nam się zbliżyć!
Śledzik: Jeden celny strzał i po nas.
Czkawka: Już ja się zajmę tą balistą. Lećcie na zachód, ściągnijcie na siebie katapulty.
Astrid: Hej, ale przecież...
Czkawka: Powiedziałem! No, mordko, daj z siebie wszystko.
Viggo: Co za odwaga, sam zobacz! Patrz i podziwiaj, bracie.
Sączysmark: Nie zadzieraj z moją królową!
Ryker: Czekaj, czekaj, co ja miałem podziwiać? Naszą sromotną klęskę czy racz-
Łowca1: Atakują!
Viggo: Gr...
Astrid: Teraz albo nigdy!
Czkawka: Zostawcie ich. Lecimy po Eruptodona.
Mala: Czkawka...
Czkawka: Nie boimy się. Już... już wszystko w porządku, mały. Okej, zrozumiałem!
Mala: Jest przeraźliwie głodny i nic go nie powstrzyma.
Śledzik: Czkawka, wulkan wybuchnie!
Astrid: Musimy coś zrobić!
Czkawka: Wyspa pal sześć, bardziej martwią mnie dzikie smoki. A jak nie zdążą odlecieć?
Śledzik: Skoro nie da się go powstrzymać...
Czkawka: O nie. Musi się dać.
Mala: Chyba wreszcie do mnie dotarło, Czkawko. Nie jesteś wrogiem smoków. Dobro moich ludzi jest dla mnie najważniejsze - dlatego nie możesz, błagam cię, nie masz prawa zgładzić głodnego smoka.
Czkawka: Zgładzić głodnego smoka? Nikt nie będzie zabijał smoka. My go nakarmimy! Sztukamięs!
Śledzik: No jasne! Dalej, mała! Pluj lawą, dziewczyno, pluj! Jest źle. Zużyła całą lawę w bitwie.
Czkawka: Sztukamięs, jesteś wielka!
Śledzik: Dzięki, słodziaku.
Mala: Wasze smoki nie różnią się od Eruptodona. Zrobią wszystko, by ratować swój dom. Należą do waszego plemienia.
Sączysmark: Bo ten, bo mnie się wydaje, że to wszystko obrzydliwe. No co?
Mala: Nastał nowy dzień. Dzień, który na długo zapamiętamy. Wyspa odzyskała swego Obrońcę. Wioska znów jest bezpieczna, a Obrońcy Skrzydła zyskali sprzymierzeńców w walce z największym wrogiem. Oto Czkawka i Jeźdźcy Smoków!
Obrońcy Skrzydła: Hurra! Dziękujemy!
Sączysmark: Uważaj, za chwilę ogłosi mnie swoim królem. Szykuj się na słodką, płomienną mówkę.
Mala: Wybrałam również nowego króla.
Sączysmark: Zaczynamy.
Mala: Liczę, że będzie wiernie i godnie wam służył. Zwie się Sączysmark!
Sączysmark: Ha ha ha, dzięki ci, ludu! Dziękuję. Nie capiemy króla, Throczku.
Throk: A dokąd to się wybierasz?
Sączysmark: Jak to? Kolega nie słuchał? Idę zająć miejsce obok królowej i przejąć władzę.
Throk: Nowy król musi wpierw udowodnić wszystkim, że jest tego godzien. Nowy król musi wykazać się prawdziwym męstwem i odwagą.
Sączysmark: Dobra. Nie to, że codziennie coś udowadniam. Jeśli królowa będzie szczęśliwa, to... Hy!
Mala: Mój Sączysmark jest odważny, mój Sączysmark jest dzielny, mój Sączysmark...
Sączysmark: Hakokieł! W nogi, ale już!
Mala: ...Odleciał?
Astrid: Zacznij się przyzwyczajać.